Wiele osób nie interesuje się nowinkami w świecie bezpieczeństwa. Oczywiście nie można ich za to winić – nie jest to w końcu emocjonujący temat. Niejedna osoba może pomyśleć, że temat ten w ogóle jej nie dotyczy.
Systemy SSP dotyczą jednak każdego z nas.
Mniej lub bardziej, ale każdy z nas narażony jest na ryzyko pożaru. Śpiąc w domu, siedząc w biurze w pracy czy też jadąc samochodem – nie zdajemy sobie nawet sprawy z tego, że jesteśmy narażeni na ryzyko utraty życia. Czasem można jednak to ryzyko ograniczyć. Stosując najnowocześniejsze dostępne systemy SSP na pewno mocno osłabiamy ryzyko oparzeń lub utraty zdrowia. Czym nowocześniejszy system, tym lepiej będzie się on sprawował w krytycznych sytuacjach. W moim poprzednim biurze prezes przykładał dużą uwagę do tego, by system SSP, który był u nas zamontowany był zawsze w dobrej kondycji. Ja jednak poszedłbym o krok dalej. Regularnie sprawdzałbym, czy na rynku nie pojawiły się lepsze systemy, które w wydajniejszy sposób byłyby w stanie ostrzec pracowników przed pożarami. Gdy czytałem artykuły o najnowszych systemach byłem w szoku, że może to się tak szybko zmieniać. To, co jeszcze pięć lat temu uznawane było za szczyt bezpieczeństwa i nowoczesności, dziś zaczynało powoli odchodzić do lamusa. Oczywiście nie są one niebezpieczne, ale na pewno ludzie znajdujący się w budynku będą mieli większe szanse na wyjście z pożaru bez obrażeń, jeśli będą zamontowane nowe systemy SSP, niż te, które mają już po parę lat.
Ja osobiście mam w domu zamontowany najlepszy system, jaki udało mi się dostać. Początkowo nie sądziłem, że kiedykolwiek w życiu zacznę przykładać tak dużą wagę do kwestii bezpieczeństwa, ale odkąd na świat przyszły moje dzieci wszystko się zmieniło – łącznie z podejściem do życia i bezpieczeństwa.